niedziela, 12 lutego 2012

najbardziej heteryczna lesbijka na świecie

przyznam się szczerze, że nigdy nie byłam w gay friendly clubie do wczoraj. końcem końców wylądowałam w Milku katowickim. Szczerze? Polecam, naprawdę jest fajny, specyficzny klimat, tylko niestety z obsługą kiepsko (za wolna) i brak wody.
stwierdzam, że jestem przesiąknięta heterycznością, mam kilka koleżanek lesbijek i tyle. sami heteroseksualiści. wczoraj, po prosu patrzyłam jak dziecko na zamek, no cudnie. i pierwszy raz będąc gdzieś nie musiałam się krępować, żeby Gwiazdkę cmoknąć czy złapać za rękę. taka pieprzona normalność. trochę żal i zazdrość, jeśli chodzi o heretyków, bo mają to, na co dzień. normalnym dla mnie jest, że jestem z małego miasteczka, że nikt tutaj nie może wiedzieć. i tak przesiąkłam tym, że masakra. jednym słowem byłam wczoraj w końcu sobą. i może przesiąkłam tym heteryzmem. może nikt nie jest w stanie, spotykając mnie na ulicy, powiedzieć, że jestem lesbijką, ale nią jestem i brakował mi homoseksualnego świata. i brakuje mi homoseksualnych przyjaciół.

3 komentarze:

  1. też jestem lesbijką i nie byłam w klubie gay friendly. Jakoś nie mam oporów, żeby iść przez miasto z dziewczyną za rękę, Polska nie jest aż tak nietolerancyjna, jak się niektórym wydaje :)
    Pozdrawiam,
    http://hospitalizacja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozumiem Cię autorko w pełni. Osobiście mam odwagę okazać czułość kobiecie albo na imprezie w wąskim gronie dobrych przyjaciół, albo na takich imprezach właśnie. A co do przesiąknięcia heteryzmem - sama obracam się w kręgach głównie heteroseksualnych, no i zdecydowanie odbiegam od stereotypu ( z którym zresztą walczę), więc nie jesteś najbardziej heteryczną lesbijką:) Pozdrawiam

    http://noicoztegokolego.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń